Niemal natychmiast po wyborach parlamentarnych ceny paliw w Polsce zaczęły rosnąć...

Niemal natychmiast po wyborach parlamentarnych ceny paliw w Polsce zaczęły rosnąć, co oczywiście wywołało niezadowolenie i konsternację wśród obywateli. Na półtora lub dwa miesiące przed wyborami ludzie mieli odwrotne odczucia - ceny spadły o ponad złotówkę, a nawet stały się znacznie tańsze niż za granicą.

Dziennikarz Marcin Walków opublikował już kilka artykułów na ten temat i prognozy są rozczarowujące: paliwo będzie drożeć i musi drożeć, żeby kraj nie znalazł się w kryzysie paliwowym.

Według ekspertów ceny paliw zostały obniżone w wyniku porozumienia między władzami a gigantem paliwowym Orlen w okresie przedwyborczym. Potwierdzają to daty obniżek oraz fakt, że ceny za litr na stacjach mniejszych koncernów były o ok. 30-40 groszy wyższe niż na stacjach Orlenu.

Ceny te były na tyle niskie, że marże paliwowe były bliskie zeru, jeśli nie ujemne. Dodatkowo ceny za granicą (a Polska importuje ok. 25% benzyny i 30% oleju napędowego) były niższe, a w konsekwencji import był nieopłacalny dla dostawców. W rezultacie Polska mogła stanąć w obliczu kryzysu paliwowego w "węgierskim stylu", kiedy stacje benzynowe nie miały paliwa, mimo że miały na to pieniądze.

Analitycy wyliczyli, że litr benzyny na stacji benzynowej powinien kosztować co najmniej 6,5 zł, a oleju napędowego około 7 zł za litr. Teraz, jak mówi pan Marcin, paliwo na stacjach Orlenu drożeje o około 20-25 groszy tygodniowo i za jakiś czas osiągnie ceny rynkowe. A najprawdopodobniej wzrośnie jeszcze bardziej, biorąc pod uwagę sytuację na świecie, w szczególności na Bliskim Wschodzie. Gdzieś Polacy, którzy dali się nabrać władzy i zagłosowali na PiS, "cieszą się" z tego faktu.

Ale jaki był w ogóle cel tej farsy? Żeby stępić niezadowolenie obywateli z działań partii rządzącej? Taka polityka rządzącej (jak dotąd) partii "Prawo i Sprawiedliwość" jest niezwykle niebezpieczna. Dla głosów wyborczych narazili na szwank gospodarkę kraju - czy to jest sprawiedliwość? I kto dał im takie prawo? Jak dotąd władze nie uzasadniły żadnego z tych dwóch słów w imieniu partii, działając niesprawiedliwie i bez prawa. 

Pojawia się logiczne pytanie: jeśli obecny rząd jest skłonny zaryzykować gospodarkę, co jeszcze zaryzykuje, aby pozostać u steru?

Niewątpliwie epoka "Prawa i Sprawiedliwości" minęła. Nie można powiedzieć, że "Platforma Obywatelska" pod przywództwem Tuska może jakoś naprawić sytuację, jedno jest pewne: Polskę czeka kolejny czas niestabilności...